75 lat działalności Polskiego Związku Wędkarskiego ...czytaj więcej
SONY DSC
Od kilkunastu lat metoda drgającej szczytówki, bardziej znana z angielska jako metoda feederowa, zyskiwała i nadal zyskuje coraz więcej zwolenników. To, jak wiemy, jedna z odmian metody gruntowej. W Polsce stosowana od wieków, choć tak nie nazywana. Jeśli bowiem jako sygnalizator brania użyjemy czułej szczytówki wędki, to mamy gotowy feeder. Przecież tak łowiono zawsze, bo było to proste, tanie i skuteczne. Wędziskiem mógł być mocny leszczynowy kijek z odpowiednio cienkim zakończeniem z przyczepioną linką z włosia, a później żyłką. Po latach wrócono w nowoczesny sposób do tej metody, a że najlepiej zrobiono to na Wyspach Brytyjskich, to i angielska nazwa feeder rozpowszechniła się na całym świecie. Nasza „drgająca szczytówka” nie brzmi wszakże dość poważnie. W naszym kole rozpowszechnienie się tej metody zawdzięczamy przede wszystkim braciom Andrzejowi (ten młodszy) i Staszkowi (ten nieco starszy) Salawom. Przez wiele lat wygrywali w prawie wszystkie zawody gruntowe stosując feedery. Jeśli przegrywali,  to ze swoimi przyjaciółmi lub z jakimś „fuksem” spoza ich grona. Z początku inni koledzy niezbyt chętnie sięgali po feedery, ale sukcesy Salawów zachęcały coraz większe grono wędkarzy do przejścia na tę metodę, aż w końcu i niepokonani bracia zaczęli zbierać cięgi od innych i ich królowanie dobiegło końca, choć oczywiście nie przestali być świetnymi wędkarzami. Na naszych zawodach kołowych zestawy fedeerowe zaczęły coraz częściej gościć, aż zaczęły w końcu przeważać i z grona ich użytkowników coraz częściej wywodzili się zwycięzcy kolejnych zawodów. Pojawiały się wraz z tym głosy, aby ustanowić osobne zawody fedeerowe i oddzielić je od klasycznej metody gruntowej. W ostatnich latach sprzęt do połowów i akcesoria fedeerowe przechodziły bardzo szybki rozwój. Pojawiało się coraz więcej dedykowanych wędzisk, kołowrotków, żyłek, a prawdziwą rewolucję przeszły wszelkiego typu zanętniku, których już nie można nazywać „koszyczkami zanętowymi”, bo są to produkty prawdziwej inżynierii. Metodzie drgającej szczytówki zawdzięczamy także rewolucje w przynętach i sposobach konstruowania zestawów. Mistrzostwo w tej dziedzinie mogliśmy przez kilka lat obserwować u kolegi Piotra Dobrzenieckiego z Dębicy, który niejednokrotnie gościł na naszych imprezach sportowych łowiąc zawsze skutecznie. Kilka lat temu mistrzostwo w tej metodzie pokazał nam osobiście kol. Prezes ZO Edward Fornalik wygrywając jako gość zawody naszego Koła. Pierwsze Zawody Fedeerowe Koła PZW Słomniki odbywać się miały pod patronatem naszych wieloletnich Przyjaciół i Sponsorów Państwa Danuty i Janusza Janickich (firma RADER JEANS) oraz Pana Michała Janickiego (firma PSB MRÓWKA).
SONY DSC
SONY DSC
28 września powitał nas rześką i chłodną aurą miejscami gdzieniegdzie dekorującą trawy srebrzystymi ozdobami pierwszego w roku przymrozku. Prognozy obiecały piękny i słoneczny dzień ze stabilnym ciśnieniem i niezbyt wysoką temperaturą. Załamanie pogody zapowiadano na jutro, a to niezbyt dobrze rokowało braniom. Z grupy 35 zgłoszonych do zawodów na liście startowej znalazło się 26 kolegów i jedna koleżanka Marzena Mosur. O godzinie 7 przybyłych powitał Prezes Zarządu Koła kol. Wiesław Zagrodzki, a zasady zawodów przedstawił Wiceprezesa d/s Sportu kol. Stanisław Łakomy. Niespodzianką dla startujących okazała się informacja, że zawody odbywać się będą zgadnie z Regulaminem łowiska, a nie regulaminem PZW, co w naszym przypadku oznaczać miało stosowanie wymiarów ograniczonych uchwałami Walnego Zebrania w odniesieniu do dolnych i górnych wymiarów np. dopuszczających do zaliczenia karpi jedynie od 40 do 55 cm. Nie wzbudziło to zachwytu u wielu, bo często jeden dobry „fuks” dawał niezłe fory i nadzieje na sukces. O godzinie 8 rozpoczęła się czterogodzinna tura zawodów. Na kilku stanowiskach brania pojawiły się dość szybko i…Szybko ustały. Na większości panował błogi zastój. Rybki nie wchodziły w zanętę, a jeśli już, to na krótkie chwile. Brania bywały delikatne i z licznymi spinkami. Z początku dominowały średnie karasie, którym towarzyszyły z rzadka leszczyki. Dopiero później pojawiły się sporadycznie pierwsze karpie. Niektórzy niestety nie mogli włożyć do siatek złowionych ryb z racji ograniczeń regulaminowych, co szczególnie smuciło łowców karpi ponad dopuszczony wymiar. Jeden z kolegów stracił też ładnego amura, który po prostu sprytnie wyskoczył mu z podbieraka w ostatniej chwili. Spośród łowiących niezłe wyniki osiągali koledzy Robert Będkowski, Kamil Tworzydło (wyrasta na solidnego zawodnika) i Łukasz Kruczek. Prawdziwie mistrzowski finisz miał natomiast Piotr Dalowski, któremu otworzył się przysłowiowy worek z karpiami. Niestety większość z nich była zbyt duża i wracała z powrotem do wody, a największy z nich 10 plus mógł sam wygrać zawody. Jeszcze jeden o „mały włos przerośnięty” nie został zaliczony podczas ważenia. Gdyby nie Regulamin  zawodów Piotrek zdeklasował by innych o wiele, wiele kilogramów. Niezbyt udanie łowili „pewniacy” zawodów gruntowych, a coraz lepiej poczynał sobie kol. Adam Sokół. Nasza Marzenka niestety nie mogła dzisiaj przełamać jakiegoś fatum, które jej towarzyszyło.
SONY DSC
SONY DSC
SONY DSC
SONY DSC
O  godzinie 12 kol. Wiesław Kruczek w asyście kol. Marzeny Mosur rozpoczął ważenie i kontrolę wymiarów ryb. Wkrótce też zdyskwalifikował uroczyście „przerośniętego” karpia u swego dobrego Kolegi Leszka Pajerskiego (hmmm…Dobry Kolega), a nieco później u Piotra Dalowskiego. Na prawie wszystkich stanowiskach wędkarze okazali ryby do ważenia, choć wyniki były przeciętne.
Gdy jeszcze trwało ważenie w bazie zawodów powitaliśmy przedstawiciela Sponsorów Pana Michała Janickiego. Gromadzący się po zejściu z miejscówek mogli posilić się kiełbaskami z grilla. Po kilkunasty minutach kol. Staszek Łakomy przedstawił końcowe wyniki zawodów, a puchary i nagrody zwycięzcom wręczał Pan Michał Janicki w asyście Prezesa Wiesława Zagrodzkiego.
Klasyfikacja końcowa I Zawodów Feederowych Koła PZW Słomniki o Puchar firm RADER JEANS i PSB MRÓWKA przedstawia się następująco:

I miejsce – Piotr Dalowski: 8675 pkt.
II miejsce – Kamil Tworzydło: 6775 pkt.
III miejsce – Robert Będkowski: 6425 pkt.
Big Fish – Adam Sokół: karp
SONY DSC
SONY DSC
SONY DSC
SONY DSC
Oprócz nagrodzonych ryby złowili koledzy: Stanisław Salawa (2175 pkt.), Łukasz Kruczek (5275 pkt.), Andrzej Salawa (4675 pkt.), Mirosław Szczęsny (525 pkt.), Leszek Pajerski (4350 pkt.), Michał Andryjiszyn (1100 pkt.), Janusz Halada (3975 pkt.), Jan Zagrodzki (1575 pkt.), Wiktor Mrugalski (1600 pkt.), Jacek Nowak (1550 pkt.), Krzysztof Paluch (1175 pkt.), Jerzy Jawień (3700 pkt.), Patryk Będkowski (4575 pkt.), Adam Sokół (4425 pkt.), Wiesław Kruczek (1925 pkt.), Robert Basta (1450 pkt.), Sylwester Warchoł (1350 pkt.), Bogdan Nur (4075 pkt.), Jakub Molga (1575 pkt.), Dariusz Woźniak (1950 pkt.) i  Krzysztof Zagrodzki (2575 pkt.). Łącznie więc złowiono 55,525 kg ryb. Nie sklasyfikowano, niestety, Marzenki Mosur, Kazimierza Zębali i Maćka Zagrodzkiego. O tym , jak nieobliczalne było dzisiaj nasze łowisko mogą świadczyć dość marne wyniki „pewniaków” Roberta Basty, Staszka Salawy, Krzysztofa Palucha czy Jakuba Molgi. Poniżej oczekiwań wypadła Janusz Halada.

Na zakończenie w imieniu Zarządu i wędkarzy serdeczne podziękowania za objęcie patronatem zawodów skierował do Pana Michała Janickiego Prezes Wiesław Zagrodzki.
SONY DSC
Żegnamy sezon sportowy naszego koła. Przed walnym zebraniem przedstawimy Wam podsumowania i statystyki całego sezonu. Dziękujemy Wam za udział we wszystkich zawodach i sportową walkę.
Zapraszamy do galerii